Australia 2010:
Trasa podĂłĆŒy
Karlino-Berlin
Berlin-Bristol s
Bristol-Bridgend
Bristol-ParyĆŒ
ParyĆŒ-Singapur
Singapur-Sydney
Sydney-Newport
Sydney-Cairns
PodrĂłĆŒ Karlino-Newport ...przez Berlin>Bridgend>Bristol>ParyĆŒ>Singapur>Sydney / Newport po sezonie / Newport arms Hotel Terrace on Pittwater / Newport Papugi / WÄdkowanie z krewetkÄ / Sydney Fish Market / Sydney ZOO Aquarium / Z promu Manly-Sydney / Sydney z daleka i z bliska / Sydney PlaĆŒe PĂłĆnocne / UFO nad Sydney / Pittwater>West Head>Ku-Ring-Gai / Manly / Featherdale Wildlife Park Doonside / Cairns / Mulgrave River / Green Island>Great Barrier Reef / PowrĂłt do Polski.
PodrĂłĆŒ Karlino-Newport.
Ostatnie dni maja i poczÄ tek czerwca w aglomeracji Sydney, do ktĂłrej naleĆŒy takĆŒe samorzÄ d Newport, sÄ nieco podobne do koĆcowych dni polskiego, nadmorskiego wrzeĆnia. PiszÄ âniecoâ, poniewaĆŒ podobieĆstwo dotyczy gĆĂłwnie ukĆadu temperatur (kilkustopniowy chĆĂłd w nocy i okoĆo 20°C albo nieco powyĆŒej w Ćrodku dnia). PlaĆŒe w dni powszednie niemal bezludne. Reszta, to juĆŒ tylko ârĂłĆŒnie opisywane rĂłĆŒniceâ.
W wielu opisach zamieszczanych w Internecie autorzy twierdzÄ , ĆŒe w Sydney pory roku sÄ dwie â lato i zima. ChociaĆŒ trudno jest formuĆowaÄ wĆasnÄ opiniÄ po kilkunastu dniach pobytu, twierdzÄ, ĆŒe zimy rozumianej po polsku, biaĆej i mroĆșnej tu nie ma, ale nie znaczy to wcale, ĆŒe pory sÄ tylko dwie. WĆrĂłd zielonych i kwitnÄ cych przez okrÄ gĆy rok drzew sÄ tu rĂłwnieĆŒ takie, ktĂłre przebarwiajÄ i zrzucajÄ liĆcie jesieniÄ (?!) a odnawiajÄ wiosnÄ . WidziaĆem, fotografowaĆem, potwierdzam. RĂłĆŒnica zdaĆ wynika podobno z faktu, ĆŒe w/wspomniane zjawiska trwajÄ krĂłtko.
Newport to urokliwa miejscowoĆÄ odlegĆa od Sydney o ok. 40 km w kierunku pĂłĆnocnym, piÄknie rozlokowana u nasady duĆŒego pĂłĆwyspu (piszÄ c/mĂłwiÄ c o kierunku pĂłĆnocnym pamiÄtaÄ naleĆŒy, ĆŒe na pĂłĆkuli poĆudniowej oznacza on "ku rĂłwnikowi" :)). Na zawsze utkwiĆo w mojej pamiÄci usytuowanie mieszkania, w ktĂłrym goĆciĆ nas MichaĆ. Z balkonu widok na spokojnÄ zatokÄ z mnĂłstwem piÄknych jachtĂłw, na zachody sĆoĆca, na pomost z zacumowanÄ na jego koĆcu skromnÄ ĆĂłdkÄ , na kilka kwitnÄ cych przez okrÄ gĆy rok drzew chÄtnie odwiedzanych w dzieĆ przez bardzo kolorowe, krzykliwe i stale gĆodne papugi, w nocy przez zwierzaki wielkoĆci kota, podobno objadajÄ ce kwiatowe kiĆcie (?). Do zmiany tej scenerii wystarcza zaledwie kilkuminutowy spacer spokojnymi ulicami miasta i przejĆcie na drugÄ stronÄ trasy szybkiego ruchu, obiegajÄ cej niemal caĆy pĂłĆwysep. Tam uroki rozlegĆej plaĆŒy, rozkoĆysane Morze Tasmana i grupki wszÄdobylskich fanĂłw surfingu,
Newport.
PoĆowy na mroĆŒonÄ krewetkÄ.
WstÄp.
PoprzedzajÄ c opis wĆasny, odniesiony gĆĂłwnie do miejsc o charakterze publicznym, gorÄ co polecam materiaĆy publikowane przez Polaka mieszkajÄ cego w Sydney ponad trzydzieĆci lat. Chris Osostowicz publikuje na FB pod nazwiskiem wĆasnym, na YT jako boobalisa.
Chris z dronem, kamerÄ , aparatem fotograficznym, miÄdzynarodowÄ rodzinÄ i przyjaciĂłĆmi dociera niemal wszÄdzie, nie tylko w Australii. Jego materiaĆy foto-wideo zawsze oglÄ dam z ogromnÄ przyjemnoĆciÄ .
DziÄki nim poznajÄ miejsca i zdarzenia, ktĂłre na pewno chciaĆbym poznaÄ/przeĆŒyÄ osobiĆcie - gdybym miaĆ stosownÄ moĆŒliwoĆÄ i wiedziaĆ, ĆŒe w ogĂłle istniejÄ :)...
dobrego materiaĆu na moje by-passy aortalno-wieĆcowe. Z zalecanego przez kardiologa wstrzykiwania heparyny w faĆdy brzuszne zrezygnowaĆem, gdy moja wĆasna siostra naopowiadaĆa, ĆŒe po kilkakrotnym jej wstrzykniÄciu brzuch miaĆa dĆugo b. siny, pĂłĆșniej wielokolorowy. WiÄc lek nie do przyjÄcia w sytuacji, gdy w planach pobytu w Australii mieliĆmy kilkudniowy wypad w tropiki z pĆywaniem m.in. nad WielkÄ RafÄ KoralowÄ . Rafa z natury jest bardzo kolorowa - pĆywanie nad niÄ z kolorami wĆasnymi byĆoby raczej nie na miejscu :(. Poza tym wyczytaĆem na opakowaniu heparyny, ĆŒe u niektĂłrych osĂłb moĆŒe wywoĆaÄ uczulenie â a tego bardzo siÄ bojÄ po niebezpiecznej reakcji na surowicÄ przeciwtÄĆŒcowÄ - zastosowanej po tym, jak w latach szeĆÄdziesiÄ tych w Ćwiebodzinie zeskoczyĆem z wÄdkarskiego pomostu na gwoĆșdzie sterczÄ ce z deski, porzuconej na dnie przez jakiegoĆ durnia. Trzy gwoĆșdzie przebiĆy stopÄ na wylot. W zakĆadowej przychodni ELTERMY opatrzono ranÄ, wstrzykniÄto duĆŒÄ dawkÄ surowicy - po siedmiu dniach szybko zaczÄ Ćem puchnÄ Ä i traciÄ oddech, wylÄ dowaĆem na korytarzu przepeĆnionego szpitala.
Personel w ciÄ gu trzech dni przywrĂłciĆ moje normalne wymiary i wyglÄ d, ale do dnia dzisiejszego zapamiÄtaĆem tylko jednÄ , bardzo mĆodziutkÄ pielÄgniarkÄ. W upalny dzieĆ przyszĆa do mnie z ogromnÄ strzykawÄ ubrana tylko w zwiewny fartuszek i delikatne majteczki. NakazaĆa oprzeÄ przedramiÄ na porÄczy ĆĂłĆŒka, zacisnÄ Ä piÄĆÄ i âŠnie ruszaÄ siÄ. Zaaferowana wprowadzaniem grubej igĆy do ĆŒyĆy, nieĆwiadomie ale mocno oparĆa siÄ o mojÄ piÄĆÄ. Po wprowadzeniu igĆy nakazaĆa piÄĆÄ otworzyÄ! WĂłwczas caĆy jej puszysty "wianuszek" znalazĆ siÄ w mojej dĆoni. Gdy standardowo zapytaĆa czy coĆ czujÄ, z uĆmiechniÄtÄ gÄbÄ i delikatnym, ale jednoznacznym poruszeniem dĆoniÄ odpowiedziaĆem, ĆŒe wszystko! ZrozumiaĆa, poczerwieniaĆa, wyrwaĆa strzykawkÄ i uciekĆa. Nigdy wiÄcej jej nie spotkaĆem :(.
Po lÄ dowaniu w Singapurze i prawie dwugodzinnym pobycie/czekaniu na lotnisku CHANGI, 27 maja 2010 o 19:50 odlecieliĆmy do Sydney nieco mniejszym Boeingiem linii Qantas Airways. WylÄ dowaliĆmy na lotnisku Kingsford Smith 28 maja o 5:10 czasu miejscowego. Czas lotu 7:20. Po 21 godzinach i 30 minutach w powietrzu zmieniliĆmy wreszcie Ćrodek lokomocji. Do Newport dojechaliĆmy samochodem MichaĆa. WiÄcej w narracji dokumentu wideo przygotowywanego dorywczo, opublikowanego dwukrotnie (?) pt. Australia cz 1 PodrĂłĆŒ w2 oraz Australia cz 1 PodrĂłĆŒ-skrĂłt. RĂłĆŒniÄ siÄ niewiele, ale ...pozostaĆy.
Wieloetapowa podrĂłĆŒ z Karlina do Sydney i dalej, do Newport, zajÄĆa nam caĆy tydzieĆ. OczywiĆcie moĆŒna dotrzeÄ tam szybciej, trasÄ krĂłtszÄ , ale to z Anglii musieliĆmy odebraÄ najwaĆŒniejszÄ uczestniczkÄ wycieczki - MajkÄ, naszÄ 9-letniÄ wnuczkÄ. GĆĂłwnym sponsorem oraz opiekunem do dnia naszego powrotu pozostawaĆ MichaĆ, nasz syn, tata Majki.
MichaĆ przed objÄciem pracy w Australii kilkakrotnie opĆynÄ Ć ZiemiÄ jako zaĆogant ogromnych statkĂłw wycieczkowych, dolatywaĆ samolotami do bardzo odlegĆych miejsc zaokrÄtowania, swobodnie wĆada kilkoma jÄzykami - byliĆmy bezpieczni. Ryzykowny byĆ tylko powrĂłt z MajkÄ do Anglii i nasz samodzielny powrĂłt do Polski. Emocji mieliĆmy sporo, ale wszÄdzie dotarliĆmy :).
Z Karlina wyjechaliĆmy 21.05.2010 o godzinie 15:00 busem Biura PodrĂłĆŒy Interglobus Tour w Szczecinie. Ich logo âFollow me!â jest widoczne z daleka. Firma niezawodna â korzystaliĆmy z jej przewozĂłw kilkakrotnie, o rĂłĆŒnych porach dnia i nocy. Do lotniska Schönefeld w Berlinie dojechaliĆmy o 19:30, po nieco uciÄ ĆŒliwej przesiadce z przenoszeniem bagaĆŒy w Szczecinie, podobno koniecznej ze wzglÄdu na ograniczenia czasu pracy kierowcĂłw.
TrasÄ z Berlina do Bristolu w Anglii pokonaliĆmy samolotem firmy EasyJet. Rzeczywisty czas lotu 1:55 (wg odczytĂłw z tablic informacyjnych obu rĂłĆŒnych stref czasowych - tylko 55 minut). Z lotniska w Bristolu, ok. godziny 23 odebraĆ nas Bartek, krajan z Karlina, kolega naszych synĂłw. Samochodem podrzuciĆ nas do Bridgend, do tego samego hotelu, do ktĂłrego podwoziĆ nas we wrzeĆniu 2008.
W dniu 23.05.2010 uczestniczyliĆmy w uroczystoĆciach Pierwszej Komunii. PrzystÄpowaĆa do niej Majka. Przez dwa dni nastÄpne - w oczekiwaniu na MajkÄ - zwiedziliĆmy Bridgend i Porthcawl. Z Bridgend w peĆnym skĆadzie tj. Irena, Tadeusz, MichaĆ i Majka wyruszyliĆmy 26.05.2010 - pociÄ giem do stacji podmiejskiej w Bristolu, stamtÄ d busem na lotnisko.
Na lotnisku pierwsza pouczajÄ ca sytuacja: MichaĆ poszedĆ zasiÄgnÄ Ä jÄzyka, ja, po zostawieniu ciÄĆŒkiego plecaka przy dziewczynach, pomaszerowaĆem pod trĂłjkÄ t. ChwilÄ pĂłĆșniej w mÄskim kibelku dopadĆa mnie umundurowana funkcjonariuszka i mocno zdenerwowana zaczÄĆa nawijaÄ coĆ, czego oczywiĆcie nie mogĆem zrozumieÄ. Na szczÄĆcie nadszedĆ MichaĆ - okazaĆo siÄ, ĆŒe nasze dziewczyny oddaliĆy siÄ od plecaka, aby pooglÄ daÄ zawartoĆci gablot. Po niedawnych zamachach terrorystycznych samotny plecak wyglÄ daĆ na tyle podejrzanie, ĆŒe groziĆo nam zatrzymanie i 5000 funtĂłw grzywny. Uff!!
Z Bristolu do ParyĆŒa odlecieliĆmy 26.05.2010 g.17:15 mizernym samolotem turboĆmigĆowym Air France. Czas przelotu 1:35. BagaĆŒe w ParyĆŒu rozpoznaliĆmy z trudem i ...zdumieniem. DoleciaĆy ogromnie wybrudzone.
W ParyĆŒu druga pouczajÄ ca niespodzianka, skĆaniajÄ ca do dokĆadnego sprawdzania biletĂłw. W Bristolu zarezerwowane bilety odebraliĆmy i czeĆÄ, lecimy. W ParyĆŒu, podczas zwiedzania hali, na krĂłtko przed czasem odlotu, ze zdumieniem zauwaĆŒyĆem na Ćwietlnej tablicy informacyjnej nasze nazwiska. Zapraszano nas do zgĆoszenia siÄ w punkcie informacyjnym. OkazaĆo siÄ, ĆŒe przylecieliĆmy z biletami tylko na trasÄ Bristol-ParyĆŒ. Na pozostaĆÄ czÄĆÄ trasy musieliĆmy odebraÄ inne.
Z ParyĆŒa odlecieliĆmy 26.05.2010 o 23:30 potÄĆŒnym Boeingiem Air France o sylwetce delfina. TakÄ sylwetkÄ nadaje maszynie piÄterko biznesowe. Czas lotu 12:35 zniosĆem nieĆșle dziÄki czÄstym spacerom dookoĆa samolotu (wewnÄ trz :)!), marszobiegom w miejscu i masaĆŒom podudzi, od kostek do kolan pociÄtych przez szczeciĆskich chirurgĂłw w poszukiwaniu
sprawnie wyĆapujÄ cych najwiÄksze fale, nadpĆywajÄ ce z bezmiaru Pacyfiku.
Czyli - Ćwietny zestaw. Z jednej strony uspokajajÄ cy, wyciszajÄ cy widok zatoki, z drugiej aksamitne powietrze i pobudzajÄ ca wyobraĆșniÄ potÄga oceanu!
Bardzo krĂłtki czas, jaki mogliĆmy przeznaczyÄ na pobyt w Australii, znaczÄ co ograniczyĆ moĆŒliwoĆci rozpoznania lokalnych
Podczas pobytu u MichaĆa, niezaleĆŒnie od tego w jakim miejscu na Ćwiecie miaĆoby to miejsce, inaczej byÄ nie mogĆo - musieliĆmy sobie powÄdkowaÄ. ZaskoczyĆ mnie tylko rodzaj przynÄty. Przez pewien czas po powrocie do Polski przymierzaĆem siÄ nawet do wyprĂłbowania jej na BaĆtyku, ale do wÄdkarstwa bardzo skutecznie zniechÄciĆa mnie moda NO KILL. Nielimitowane okaleczanie i nÄkanie ryby czÄsto do utraty przytomnoĆci, bez konkretnej (kulinarnej, limitowanej) potrzeby, wyĆÄ cznie dla samolubnej przyjemnoĆci (?), od zawsze uwaĆŒam za bezmyĆlne barbarzyĆstwo, nieco Ćagodniejsze od niedawnego zabijania bizonĂłw dla samej "przyjemnoĆci" zabijania. MichaĆ jest pasjonatem wÄdkarstwa, posiada uzyskanÄ w Nowej Zelandii miÄdzynarodowÄ licencjÄ instruktora wÄdkarstwa muchowego, w mistrzostwach Ćwiata uzyskuje niezĆe wyniki. NieĆșle, w wieku 4 lat :), radziĆa sobie z wÄdkÄ (nad j. Krzemno k. Czaplinka) takĆŒe jego cĂłrcia Maja, ta sama, ktĂłra w Australii, jako 9-latka skutecznie ĆowiĆa ryby w j. Narraben (na mroĆŒonÄ krewetkÄ) a pĂłĆșniej, w Cairns, dzielnie radziĆa sobie na rzece Mulgrave ze spinningiem i wÄdkarskÄ ĆodziÄ . Klip wideo z j. Narraben.
kulinariĂłw. Nasi gospodarze preferujÄ cy styl wĆoski, czyli kawka ze sĆodkim pieczywkiem rano, lunch ok. 13-tej i solidny posiĆek dopiero ok. 20-tej, na czas naszego pobytu swĂłj styl nieco zmodyfikowali. Najmilej wspominam ogromne steki wspaniale przygotowywane przez gospodarza (po kaĆŒdym gotĂłw byĆem poznawaÄ AustraliÄ wzdĆuĆŒ i wszerz nawet pieszo), Ćwietnie przyrzÄ dzone ryby zĆowione przez MajkÄ w jeziorze Narraben i przeogromna golonka z chrupiÄ cÄ skĂłrkÄ w niemieckiej piwiarni, w Sydney. Mieszane uczucia pozostaĆy po sushi w chiĆskiej restauracji w Newport (bardziej smakuje mi zwykĆy tatar z Ćososia przyrzÄ dzany w sklepie firmowym firmy SuperFish w Kukini k. Ustronia Morskiego) oraz po najĆwieĆŒszych ostrygach na Targu Rybnym w Sydney. Pobyt w Australii sprawiĆ mi tak wielkÄ przyjemnoĆÄ, ĆŒe o samym Newport opublikowaĆem cztery odrÄbne video-dokumenty: Newport po sezonie / Newport wersja foto / Newport Arms Hotel / Newport papugi.
Fish Market w Sydney. Video.
Do odwiedzenia Targu emocjonalnie namawiaĆ nas PaweĆ. W Karlinie, jeszcze przed naszym wyjazdem. Z peĆnym zachwytu wyrazem twarzy opowiadaĆ w szczegĂłlnoĆci o ostrygach prosto z kutra, z porannej dostawy, zrÄcznie pod bieĆŒÄ cÄ wodÄ otwieranych przez targowego speca i po spĆukaniu ukĆadanych na duĆŒych, odpowiednio wyprofilowanych tacach. MoĆŒna kupowaÄ je (i zjadaÄ!) na bieĆŒÄ co. Z sokiem ze ĆwieĆŒej cytryny smakujÄ podobno wspaniale. PiszÄ "podobno", bo z mojego degustacyjnego zestawu owocĂłw morza, jedynÄ prĂłbnÄ ostrygÄ bĆyskawicznie i bardzo zgrabnie zwinÄĆa mewa. Na trawniku, obok stolikĂłw ustawionych na nabrzeĆŒu, czatuje ich kilkanaĆcie. Wystarczy moment nieuwagi aby nastÄ piĆ bĆyskawiczny atak. Mewa miga przed nosem konsumenta, sĆychaÄ lekkie pukniÄcie dziobem i ...zawartoĆÄ muszli znika.
Po takiej - tyleĆŒ zgrabnej co bezczelnej kradzieĆŒy - MichaĆ koniecznie chciaĆ mi zakupiÄ nastÄpny zestaw, ale stanowczo odmĂłwiĆem. Kulinarne eksperymenty z owocami morza sÄ mi tak obce, ĆŒe nie ufam nawet wĆasnym synom. NiechÄtnie wspominam superzupÄ z owocami morza, na ktĂłrÄ z dumÄ zaprosiĆ nas MichaĆ w Wenecji. PĆywaĆo w niej tyle morskiego "wdziÄku", ĆŒe zupy nawet nie tknÄ Ćem.
Do widoku MichaĆa zgrabnie oprĂłĆŒniajÄ cego zawartoĆÄ maĆych muszli podanych w ogromnej misie niby przywykĆem, ale teraz (w roku 2019) nowy bodziec odruchu
ZOO-Aquarium w Sydney. Video.
W ZOO i Akwarium spÄdziliĆmy czÄĆÄ dnia pozostaĆÄ po zwiedzeniu Fish Marketu.
Zanim tam dotarliĆmy, wĆaĆciciel nieduĆŒej Ćodzi proponowaĆ nam za 50 dolarĂłw od osoby 2,5-godzinny rejs na spotkanie z wielorybami w tym godzina pĆyniÄcia na spotkanie, pĂłĆgodzinna sesja foto i 1-godzinny powrĂłt.
MotorĂłwka byĆa mizerna, pogada teĆŒ â zrezygnowaliĆmy.
W ZOO bywam niechÄtnie. Nie lubiÄ widoku zwierzÄ t pod zamkniÄciem, ale teĆŒ niektĂłrych wolaĆbym nie spotkaÄ na wolnoĆci, z bliska. Np. kazuary, krokodyle, rekiny, wÄĆŒe. Przy przejĆciu do stanowiska krokodyli uwagÄ zwraca ciekawostka - otwĂłr w Ćcianie, z ktĂłrego kaĆŒdÄ przechodzÄ cÄ osobÄ atakuje ogromny krokodyl uwalniany przez fotokomĂłrkÄ (patrz kadr 2:13 i 2:22 video). WidziaĆem wiele nerwowych reakcji...
Wieczorem, umÄczeni zasiedliĆmy w nadbrzeĆŒnej knajpce z rozlegĆym tarasem i Ćwietnym widokiem na zatokÄ i miasto. Niestety â po posiĆku wynieĆliĆmy siÄ stamtÄ d czym prÄdzej, ze wzglÄdu na bardzo gĆoĆnÄ muzykÄ. GĆoĆnÄ na tyle, ĆŒe nie mogliĆmy usĆyszeÄ rozmĂłwcy z drugiej strony naszego stoĆu.
Z promu Manly-Sydney Cove. Video.
SkrĂłt kolejnej wyprawy do centralnej dzielnicy biznesowej Sydney. Tym razem z dojazdem wiÄ zanym - samochodem tylko do dzielnicy /przedmieĆcia Manly, dalej promem, do nabrzeĆŒa Sydney Cove. Cel gĆĂłwny - Sydney Tower.
Jak przystaĆo na poczÄ tek tamtejszej zimy, dzieĆ byĆ doĆÄ chĆodny â na tyle, by dobrze nam byĆo w dĆugich spodniach i lekkich kurtkach.
Widoki podczas krĂłtkiego rejsu sÄ powtarzalne, charakterystyczne dla tamtejszej linii brzegowej - ogromne zatoki wrzynajÄ ce siÄ gĆÄboko w skalisty lÄ d, w nich liczne, wysoko wypiÄtrzone pĂłĆwyspy dzielÄ ce zatokÄ na mnĂłstwo zatoczek mniejszych, bardzo do siebie podobnych. Aby opisaÄ je bez pomyĆek, warto mieÄ sprzÄt z moduĆem GPS.
Sydney CBD z daleka i z bliska. Video.
Metropolia Sydney zajmuje ogromny obszar 12368 km kwadratowych, na ktĂłrym przypadkowy turysta z Polski "ma prawo" pogubiÄ siÄ w nazewnictwie i administracyjnej przynaleĆŒnoĆci terenu, na ktĂłrym aktualnie przebywa.
Metropolia / aglomeracja Sydney obejmuje ĆÄ cznie 38 samorzÄ dĂłw, w tym takĆŒe Pittwater z miejscowoĆciÄ Newport.
W Centralnej Dzielnicy Biznesowej (CBD - Central Business District) fotografowanej poczÄ tkowo z dalekich przedmieĆÄ, zaskoczyĆ nas widok paĆ paradujÄ cych w lekko szokujÄ cych zestawieniach â mocno odsĆoniÄta gĂłra i kozaki do kolan. WyglÄ daĆo to na podwĂłjny dyskomfort â przechĆodzone "popiersieâ i (albo) przegrzane stopy.
Do takiego widoku, w naszych kurtkach, przywykliĆmy szybko, a caĆe zaskoczenie rozĆadowaĆ widok ogromnego Aborygena w spoĆŒywczym markecie.
AborygenĂłw zawsze kojarzyĆem jako ludzi wzrostu Ćredniego â ten, potÄĆŒnej budowy, byĆ ponad dwumetrowym, z lekka siwiejÄ cym olbrzymem. Ubrany luĆșno (i kolorowo), poruszaĆ siÄ po markecie âŠboso. Prawdopodobnie dlatego, ĆŒe australijski handel sprzedaĆŒy obuwia w jego ogromnym rozmiarze po prostu nie prowadzi...
Spacerkiem przemierzyliĆmy trasÄ Opera-Park z ogromnymi fikusami-CBD-WieĆŒa (wĂłwczas podobno najwyĆŒsza na Ćwiecie)-Terminal Promowy.
Od momentu wejĆcia do wieĆŒy energicznie zajÄĆy siÄ nami dwie mĆode "umundurowane" osĂłbki. FotografowaĆy nas w wielu ustawieniach z wrÄcz krÄpujÄ cym zaangaĆŒowaniem, co wyglÄ daĆo jakby tworzyĆy jakÄ Ć obowiÄ zkowÄ dokumentacjÄ. Efekty owych zabiegĂłw mogliĆmy obejrzeÄ i kupiÄ przy wyjĆciu z wieĆŒy za 75 $ w formie pliku fotek w okolicznoĆciowej, wieĆŒowej oprawie :).
Na wielu zdjÄciach wykonanych z wieĆŒy przez nas, widoczne sÄ odbicia ĆwiateĆ w wielowarstwowych szybach kawiarni. SÄ bardzo podobne do "UFO" z niektĂłrych irytujÄ cych filmĂłw zamieszczonych w internecie. SprowokowaĆo mnie to do przekornej publikacji - http://youtu.be/QMV2TUJV284.
Na koniec ciekawostka (?). Na Sydney Tower, podczas zwiedzania platformy widokowej, usĆyszaĆem fragment polskojÄzycznej wypowiedzi "Uwaga. Tu sÄ Polacy. UwaĆŒajcie, co mĂłwicie"...
Sydney plaĆŒe pĂłĆnocne. Video.
KaĆŒda z odwiedzonych przez nas plaĆŒ posiada wĆasny, niezaprzeczalny urok. Wzrok siÄga daleko, plenery przepiÄkne, wspaniaĆe poczucie swobody i zachÄta do tego, by przysiÄ ĆÄ na skraju kaĆŒdej z nich np. z solidnÄ lornetÄ lub kamerÄ , aby wraz z oddechem oceanu bez skrÄpowania chĆonÄ Ä i piÄkno i swobodÄ. W aglomeracji Sydney takich plaĆŒ jest ponad siedemdziesiÄ t (!).
Jak zwykle, jest w tym ALE. Wspomniane wraĆŒenia dotyczÄ tylko australijskiej zimy i dnia powszedniego, gdy plaĆŒe sÄ niemal puste. W weekendy plaĆŒe i przybrzeĆŒne wody zaludniajÄ siÄ - w zakresie akceptowalnym. W gorÄ ce dni lata wolaĆbym tereny "odludne", piÄknie prezentowane w serwisie YT przez "boobalisÄ" - Chrisa Osostowicza.
Skaliste pĂłĆwyspy rozdzielajÄ ce plaĆŒowe zatoki - te, ktĂłrych nie objÄto strefÄ ochronnÄ - sÄ sukcesywnie zabudowywane mimo znacznych utrudnieĆ np. z dojazdem. OdlegĆy widok ĆŒurawia budowlanego rozstawionego wysoko na skaĆach bywa doĆÄ czÄsty. Takie posesje, a w szczegĂłlnoĆci domy z rozlegĆym widokiem na ocean osiÄ gajÄ niebotyczne ceny. Niecodzienne bywajÄ takĆŒe pomysĆy ich wĆaĆcicieli. Do jednego z takich domĂłw bywaĆ zapraszany MichaĆ - caĆÄ ĆcianÄ Ćazienki stanowi w nim ogromne okno. OczywiĆcie z widokiem na ocean...
SÄ dzÄ, ĆŒe to podczas wÄdrĂłwki ĆcieĆŒkami wytyczonymi w nabrzeĆŒnych zaroĆlach, do Ireny przypÄtaĆ siÄ kleszcz. NieuczÄszczane o tej porze roku ĆcieĆŒki byĆy po prostu zaniedbane, nieco zaroĆniÄte i oplecione pajÄczynami.
Kleszcza usunÄ Ćem z jej ucha dopiero dwa dni pĂłĆșniej, w Cairns, dokÄ d polecieliĆmy nieco dogrzaÄ siÄ, powÄdkowaÄ i poznaÄ z bliska udostÄpniony do publicznego zwiedzania fragment Wielkiej Rafy Koralowej.
UFO nad Sydney. Video.
Pittwater West Head Ku-Ring-Gai. Video.
Manly Beach. Video.
Przez kilkadziesiÄ t minionych lat prezentowano w prasie, a obecnie takĆŒe w Internecie wiele podobnych "fotografii UFO", komentowanych mnĂłstwem rĂłĆŒnych, niekiedy absurdalnych domysĆĂłw i opinii. W przypadku sfotografowanej przeze mnie ESKADRY domysĆy sÄ zbÄdne - wiem bezspornie, skÄ d i dlaczego pojawiĆa siÄ akurat nad Sydney :-)). To odbicia lamp platformy widokowej w wielowarstwowych oknach Sydney Tower. Zawiedzionych pozdrawiam i âŠprzepraszam.
ObjechaliĆmy brzeg zatoki przeciwlegĆy do "staĆego miejsca" naszego tymczasowego, krĂłtkiego pobytu. Trasa imponujÄ ca, szczegĂłlnie dla fanĂłw kolarstwa :).
Punkt widokowy usytuowany (i zorganizowany) w miejscu, ktĂłre bez przesady uznaÄ moĆŒna za doskonaĆe. Mam nadziejÄ, ĆŒe zamieszczone obok fotografie potwierdzajÄ mĂłj poglÄ d jednoznacznie.
Z tego, co zdoĆaĆem ustaliÄ wynika, ĆŒe nazwa Pittwater dotyczy jednego z kilku dĆugich i mocno
|
||
Manly Beach - atrakcyjna plaĆŒa 16-tysiÄcznej miejscowoĆci wchodzÄ cej w skĆad aglomeracji Sydney. Ćadnie zurbanizowana nad piÄknÄ zatokÄ , odlegĆa od centrum Sydney zaledwie o 17 km, chÄtnie jest odwiedzana takĆŒe podczas Ćagodnej tutejszej zimy. Stali bywalcy to liczni uczestnicy szkĂłĆ surfingowych, szkĂłĆ nurkowania, turyĆci, fani sportu na ĆwieĆŒym powietrzu.
W wodzie liczni wszÄdobylscy fani surfingu, dĆugi kamienny deptak wzdĆuĆŒ skalnego pĂłĆwyspu, na plaĆŒy sport oraz sesje zdjÄciowe - takĆŒe mĆodych par...
Featherdale Wildlife Park Doonside. Video.
Cairns. Video.
Mulgrave River. Video.
Green Island i Great Barrier Reef. Video.
PowrĂłt. Video.
Na 60-kilometrowej trasie pomiÄdzy Newport i Parkiem, mijaliĆmy roĆliny o wyglÄ dzie charakterystycznym dla rĂłĆŒnych pĂłr roku - drzewa po zrzuceniu liĆci, drzewa wykolorowane barwami jesieni oraz - drzewa kwitnÄ ce na tle gĆÄbokiej zieleni.
W Parku odczucia mieszane. Na zwierzÄta w niewoli zawsze patrzÄ bez entuzjazmu. Od najmĆodszych lat chÄtniej oglÄ dam je na przepiÄknych filmach przyrodniczych. Po krĂłtkim ale ulewnym deszczu, na rozmiÄkĆych miejscami wybiegach, bywaĆo nieprzyjemnie. Niewygody ĆagodziĆa moĆŒliwoĆÄ bezpoĆredniego podkarmiania i nawet gĆaskania
Cairns â miasto i port w pĂłĆnocnej czÄĆci stanu Queensland w Australii liczÄ ce ponad 220 tys. mieszkaĆcĂłw.
TrafiliĆmy tu w czerwcowej porze suchej, gdy warunki sÄ dla Polaka bardzo korzystne. Prawie bezchmurne niebo, temperatury 20 nocÄ 27 st. C w dzieĆ, sĆabe wiatry. Tyle zaobserwowaliĆmy i odczuliĆmy osobiĆcie podczas 3-dniowego pobytu. MieszkaĆcy (ci, z ktĂłrymi rozmawialiĆmy) twierdzÄ , ĆŒe z nastaniem letniej pory deszczowej ich region zmienia siÄ w piekĆo - temperatura powyĆŒej 40 st.C i wszÄdzie, na ziemi i w powietrzu woda, ktĂłrÄ oddychaÄ muszÄ jak ryby. SÄ dzÄ, ĆŒe mocno przesadzajÄ . Na ulicach znacznie wyĆŒszy - odwrotny niĆŒ w Sydney procent mieszkaĆcĂłw o urodzie orientalnej. Noce spÄdzaliĆmy na 14 piÄtrze hotelu SEBEL. W jednym pokoju my z MajkÄ , w drugim MichaĆ z IrenÄ (WĆoszkÄ ). Dnie - na spacerach i posiĆkach w mieĆcie, na hotelowym basenie, na rzece Mulgrave, na Zielonej Wyspie i Wielkiej Rafie Koralowej. W pierwszym dniu, zanim zdÄ ĆŒyliĆmy opuĆciÄ hotel, Irena (Polka) poprosiĆa, abym sprawdziĆ, dlaczego boli jÄ obrzeĆŒe ucha. ZnalazĆem, szczÄĆliwie usunÄ Ćem (i uĆmierciĆem!) sporego, sprawnie uciekajÄ cego po umywalce kleszcza. W samolocie raczej siÄ nie przypÄtaĆ wiÄc musiaĆ pochodziÄ z ktĂłregoĆ ze spacerĂłw po buszu w okolicach Newport. Zapobiegawczej kuracji antybiotykowej Irena poddaĆa siÄ dopiero w Polsce. |
|
|
Do Cairns przebyliĆmy ponad 2500 kilometrĂłw po to, aby w australijskich tropikach co nieco dogrzaÄ siÄ, powÄdkowaÄ i przynajmniej pobieĆŒnie poznaÄ WielkÄ RafÄ KoralowÄ .
WybĂłr miejsca wÄdkowania pozostawiono mnie: Rzeka Mulgrave, Morze Koralowe albo jedno i drugie. MajÄ c w gronie uczestnikĂłw trzy lekko ubrane, nieobeznane z wÄdkarstwem morskim dziewczyny, w tym: emerytkÄ, dziewczynÄ w zaawansowanej ciÄ ĆŒy i 9-latkÄ, wybraĆem tylko rzekÄ. Uprzedzono nas wĂłwczas, ĆŒe przy bardzo niskim stanie wody i duĆŒym weekendowym ruchu, szanse na zĆowienie duĆŒej ryby bÄdÄ mizerne. Ale na pewno spotkamy krokodyle, ktĂłre mimo ogromnych rozmiarĂłw wĆasnych, naszych skromnych Ćodzi nie zaatakujÄ . PozostaĆem przy swoim wyborze, bo doskonale pamiÄtam wĆasne doĆwiadczenia z wÄdkowania na BaĆtyku. A bywaĆo nie zawsze przyjemnie. ZdarzaĆo siÄ, ĆŒe baĆtycki kuter, duĆŒo wiÄkszy od Ćodzi na Mulgrave bujaĆ tak, ĆŒe uwiÄ zany linkami do nadbudĂłwki i relingĂłw, przy jednym przechyle nabieraĆem wody do butĂłw, przy
Ostatnie wyjĆcie na pomost w Newport wcale nie poprawiĆo nam nastroju. Nie cieszyĆ nas ani sĆoneczny dzieĆ, ani widok piÄknych jachtĂłw. OdsĆoniÄty podczas odpĆywu, spory kawaĆ kamienistego lÄ du z mnĂłstwem maĆĆŒy i mizernymi drzewinkami, w zwykĆych okolicznoĆciach mocno pobudzajÄ cy ciekawoĆÄ, na kilka minut przed odjazdem wydawaĆ siÄ bardziej smutny i ponury niĆŒ my.
Playlista Australia 2010 - 14 dni.
PodrĂłĆŒ w2 / Newport po sezonie / Newport po sezonie wersja foto / Newport -ulubiona restauracja / Papugi / PoĆowy na mroĆŒonÄ krewetkÄ / Sydney Targ Rybny / Sydney ZOO / Z promu Manly-Sydney / Sydney z daleka i bliska / Sydney PlaĆŒe PĂłĆnocne / UFO nad Sydney / Pittwater West Head Ku-Ring-Gai / Manly / Featherdale Wildlife Park Doonside NSW / Cairns / Rzeka Mulgrave / Zielona Wyspa i Wielka Rafa Koralowa / PowrĂłt /.
wymiotnego serwuje TV - czÄsto powtarza reklamÄ kosmetyku, w ktĂłrym waĆŒnym i cenionym skĆadnikiem jest Ćluz Ćlimaka. Tfuj!!
W porze naszych odwiedzin marketu, hale na ktĂłrych odbywajÄ siÄ aukcje tuĆczykĂłw o trzycyfrowej wadze, byĆy juĆŒ puste. Aukcje odbywajÄ siÄ bardzo wczeĆnie, trwajÄ krĂłtko, a nieliczne trzycyfrowe okazy bĆyskawicznie wykupujÄ zaopatrzeniowcy
luksusowych restauracji. W sprzedaĆŒy detalicznej pozostajÄ sztuki dwucyfrowe, zgrabnie ciÄte na porcje o rĂłĆŒnej wielkoĆci, w tym np. 3-centymetrowej gruboĆci pĆaty na steki, podobno przepyszne :).
oswojonych zwierzakĂłw. MajkÄ nieĆșle przestraszyĆo kilka wyĆŒszych od niej australijskich strusi, niespodziewanie przebiegajÄ cych obok niej. MinÄ miaĆa nietÄgÄ :).
rozgaĆÄzionych akwenĂłw rozchodzÄ cych siÄ z rozlegĆej zatoki Morza Tasmana daleko pomiÄdzy skalne wypiÄtrzenia lÄ du, obszaru po obu stronach zatoki i jednostki administracyjnej z siedzibÄ Rady w miejscowoĆci Mona Vale (z grubsza odpowiednik polskiego powiatu), sprawujÄ cej zarzÄ d na obszarze Pittwater.
West Head Road to piÄkna trasa, zwieĆczona wspaniaĆÄ , rozlegĆÄ panoramÄ . Trasa dla kolarskich twardzieli. Po treningach na niej, moĆŒna zdobywaÄ gĂłrskie premie w prestiĆŒowych wyĆcigach :-). Jej fragment: Newport - platforma widokowa - Newport MichaĆ pokonaĆ w ciÄ gu szeĆciu godzin. W moim wieku, wcale mu tego nie zazdroszczÄ.
Ku-Ring-Gai Chase National Park oglÄ dany z okien samochodu, zachÄcajÄ co nie wyglÄ daĆ. PokrÄcone, rachityczne zaroĆla majÄ siÄ nijak do piÄknej, bujnej zieleni lasĂłw polskich. Ze zwiedzania zrezygnowaliĆmy przede wszystkim ze wzglÄdu bardzo krĂłtki pobyt w Australii.
Po takim przejeĆșdzie doskonale rozumiem AustralijczykĂłw, ktĂłrzy zadajÄ sobie wiele trudu, budujÄ c swoje domy wysoko na skaĆach. Im wyĆŒej, tym rozleglejszy widok, wiÄkszy powĂłd do dumy i oczywiĆcie wyĆŒsza cena :-(. BudujÄ w miejscach zdumiewajÄ cych - niektĂłre domy robiÄ wraĆŒenie jaskĂłĆczych gniazd, przyklejonych do skalnej, pionowej Ćciany, a widok ĆŒurawi budowlanych na najwyĆŒszych piÄtrach skalnych formacji jest doĆÄ czÄsty. Dojazd do takiej posesji Ćatwy nie jest. Bywa, ĆŒe z najniĆŒszego punktu drogi publicznej opadajÄ cej pod kÄ tem 30 stopni, do posesji dojeĆŒdĆŒaÄ trzeba pod kÄ tem 40 stopni drogÄ prywatnÄ . Takie "bujniÄcie" przyjemne nie jest, ale podobno moĆŒna siÄ przyzwyczaiÄ. Obok jednego z takich domĂłw, z aĆŒurowej, stalowej platformy parkingowej wyprowadzonej z pionowej skaĆy (!), za zdalnÄ zgodÄ wĆaĆciciela potwierdzonÄ uĆmiechem i przyjaznym gestem, zrobiĆem kilka fotek zatoki. Widok jachtĂłw zakotwiczonych pod wĆasnymi nogami kilkadziesiÄ t metrĂłw niĆŒej, zapewniaĆ wraĆŒenia niesamowite. |
drugim woda z butĂłw odpĆywaĆa po mnie obok moich uszu. Ale wolaĆem to niĆŒ zejĆcie pod pokĆad, gdzie byĆo sucho ale jeszcze gorzej - tam mĂłj wĆasny ĆŒoĆÄ dek na rĂłĆŒne sposoby prĂłbowaĆ mnie opuĆciÄ. Po takiej wyprawie przez dwie godziny nawet nie prĂłbowaĆem uruchamiaÄ samochodu. BujaĆ siÄ razem ze mnÄ i parkingiem jak kuter na morzu.
Podczas innej wyprawy miaĆem okazjÄ zaobserwowaÄ, jak przykre na wyprawie morskiej bywajÄ skutki niestosownego ubioru. Przekonali siÄ o tym nowicjusze ze Ćrodkowej Polski, ktĂłrzy przy bezchmurnym niebie i 24°C na lÄ dzie, po wesoĆej nocy w nadmorskim hotelu, przybyli na kuter w klapkach, koszulkach z krĂłtkim rÄkawkiem, wielu w krĂłtkich spodenkach. Widok mojego grubego swetra przepasanego na biodrach wiatrĂłwkÄ z kapturem bardzo ich rozbawiĆ. DĆugo dowcipkowali, ĆŒe najwyraĆșniej wybraĆem siÄ na GrenlandiÄ â z nimi dopĆynÄ do Ćowiska, dalej pĂłjdÄ pieszo :)). WiedzÄ c, co ich czeka, spokojnie poprosiĆem, aby z komentarzami poczekali kilkanaĆcie minut.
Po minutach dziesiÄciu weseli panowie przycichli, zaczÄli sinieÄ. Gdy straciliĆmy z oczu liniÄ brzegowÄ a kuter nieco siÄ rozkoĆysaĆ â pozielenieli, zaczÄli karmiÄ ryby. Tak obfitych, kolorowych, roznoszonych przez wiatr po caĆym pokĆadzie obrzydliwych fontann nie widziaĆem nigdy wczeĆniej. O powrĂłt do portu poprosili przed upĆywem poĆowy wykupionego czasu.
Na Mulgrave ruch rzeczywiĆcie panowaĆ spory. Stan wody niski, Ćlady spadku wyraĆșnie widoczne na nabrzeĆŒnej roĆlinnoĆci. MichaĆ na muchÄ zĆowiĆ (i wypuĆciĆ) kilkanaĆcie ryb. My szukaliĆmy okazĂłw i âŠkrokodyli. Okazy zaatakowaĆy dwa - nieskutecznie. Z kilku ogromnych krokodyli zdÄ ĆŒyĆem uwieczniÄ tylko jednego i to niezbyt wyraĆșnie. PĆywaliĆmy szybko, one znikaĆy jeszcze szybciej.
Wyprawa przebiegĆa spokojnie, bez emocjonujÄ cych zdarzeĆ. DuszÄ na ramieniu miaĆem tylko wtedy, gdy za sterem mknÄ cej po rzece Ćodzi stawaĆa Majka. Gdyby 9-letniej sterniczce przyszĆo do gĆowy sprawdzenie jak zachowa siÄ ĆĂłdĆș po gwaĆtownej zmianie kierunku, przed pĂłjĆciem na dno kozioĆkowalibyĆmy na sporÄ odlegĆoĆÄ.
WÄdkowanie wolÄ na rzekach polskich. SzczegĂłlnie przymorskich, w ktĂłrych spotkaÄ moĆŒna Ćososia i troÄ. Tam mogÄ wÄdrowaÄ bez obawy, ĆŒe coĆ odgryzie mi nogÄ albo wciÄ gnie do wody i âŠskonsumuje! A hol prawie 8-kilogramowej szlachetnej ryby (mĂłj skromny rekord ĆŒyciowy = 7,95 kg) daje sporÄ porcjÄ adrenaliny.
Z duĆŒym zainteresowaniem i przyjemnoĆciÄ oglÄ daliĆmy okolice wzdĆuĆŒ trasy dojazdowej i powrotnej. Bardzo rozlegĆe plantacje trzciny cukrowej, zbieranej na tamtym terenie dwa razy w roku, z daleka podobne byĆy do polskiej kukurydzy. PodstawowÄ rĂłĆŒnicÄ stwierdziliĆmy, gdy obok mijanej plantacji przejeĆŒdĆŒaĆ ciÄ gnik. Trzcina byĆa od niego ponad dwa razy wyĆŒsza.
Po powrocie do hotelu i zasĆuĆŒonym odpoczynku przy basenie, wieczorem powÄdrowaliĆmy w miasto. KolacjÄ w lekko zadaszonej restauracji popsuĆ nam uporczywy wiatr a mnie, poza wiatrem, takĆŒe widok ogromnej michy jakichĆ czarno-brÄ zowych muszelek, z wielkÄ wprawÄ i zadowoleniem oprĂłĆŒnianych przez MichaĆa. Do sprĂłbowania owych âpysznoĆciâ nie daĆem siÄ namĂłwiÄ.
Po kolacji pozostaĆa sesja foto Majki z wÄĆŒami (pfuj!) i wczesny powrĂłt. W planie na dzieĆ nastÄpny - wczesna pobudka oraz wyprawa na ZielonÄ WyspÄ i WielkÄ RafÄ KoralowÄ .
Telefoniczna rezerwacja biletĂłw na ZielonÄ WyspÄ i dalej, na WielkÄ RafÄ, przysporzyĆa nam sporo emocji. Osoba potwierdzajÄ ca rezerwacjÄ nie uprzedziĆa nas o szczegĂłĆach, wiÄc po wczesnej pobudce i spokojnym Ćniadaniu do przystani dotarliĆmy spacerkiem na kilka zaledwie minut przed planowÄ godzinÄ wypĆyniÄcia. OkazaĆo siÄ, ĆŒe bilety i samoprzylepne znaczki okreĆlajÄ ce zasiÄg wycieczki odebraÄ naleĆŒy w jednej z trzech czynnych kas terminala â przed kaĆŒdÄ wiĆy siÄ bardzo dĆugie kolejki. SpĂłĆșnienie na rejs poranny przekreĆlaĆo szansÄ dotarcia w tym samym dniu do Wielkiej Rafy. Jakich wybiegĂłw uĆŒyĆ MichaĆ, nie wiem. WaĆŒne, ĆŒe w ostatniej chwili zdÄ ĆŒyliĆmy!
Zielona Wyspa budzi niecodzienne skojarzenia. Jest prawie pĆaska, niewiele wystajÄ ca ponad lustro wody, otoczona wÄ skimi plaĆŒami i pĆyciznami rozlegĆej rafy. W Ćrodku mnĂłstwo zieleni, basen, barek, kilka pawilonĂłw rekreacyjnych i sklepikĂłw ( w jednym dokupiĆem nawet chiĆskie zapasowe kÄ pielowe porciÄta :)). Jak te obiekty radzÄ sobie podczas huraganĂłw? Rafa i pĆycizny zwykle tĆumiÄ ogromne fale, ale podczas jakiegokolwiek tsunami wolaĆbym pozostawaÄ na solidnym lÄ dzie i to najlepiej w gĂłrach.
Po 2-godzinnym pobycie, kÄ pieli i plaĆŒowaniu na Zielonej Wyspie popĆynÄliĆmy dalej, na wielkÄ platformÄ zakotwiczonÄ na Wielkiej Rafie. Po uzyskaniu podstawowych wskazĂłwek od personelu spoĆrĂłd mnogoĆci sprzÄtu do nurkowania (z opuszczanymi na dno kapsuĆami powietrznymi wĆÄ cznie) wybraliĆmy sprzÄt do pĆywania i nurkowania z fajkami. Przed i po naszym wejĆciu do wody natychmiast pojawiaĆa siÄ dziewczyna z aparatem sygnalizujÄ c fotki. SpoĆrĂłd wyĆoĆŒonych na kontuarze wodolotu moĆŒna je byĆo sobie wybraÄ i odebraÄ za stosownÄ âturystycznÄ â opĆatÄ podczas rejsu powrotnego.
Nasze tj. seniorĂłw wraĆŒenia ze zwiedzania rafy daleko odbiegaĆy od zwiÄ zanych z telewizyjnymi prezentacjami podwodnych nagraĆ profesjonalnych, ale to norma. Szeregowy, nieobeznany z nurkowaniem turysta, szans na samodzielne odnalezienie pod wodÄ wspaniaĆoĆci prezentowanych w tv po prostu nie ma. Za to z wielkÄ przyjemnoĆciÄ obserwowaliĆmy wodne poczynania MichaĆa i Majki. Tata i jego 9-letnia cĂłrcia pĆywali nad rafÄ z ogromnÄ swobodÄ i wyraĆșnÄ przyjemnoĆciÄ . PĆywali dĆugo przed i po wycieczkowym obiedzie, serwowanym na platformie.
Do Cairns powrĂłciliĆmy przed zmierzchem, zrelaksowani i âŠzmÄczeni. PozostaliĆmy w hotelu, MichaĆ z MajkÄ ponowili âale krĂłtko â sesjÄ z wÄĆŒami.
Na lotnisku w Sydney bilety odebraĆ MichaĆ. ZnĂłw okazaĆo siÄ, ĆŒe musimy podchodziÄ po nie dwa razy. Bilety w Sydney wydano tylko na lot do Singapuru. Poinformowano nas (MichaĆa), ĆŒe dopiero tam otrzymamy je na pozostaĆÄ czÄĆÄ trasy. AbyĆmy bez znajomoĆci jÄzyka w Singapurze nie utknÄli, do biletĂłw doĆÄ czono karteczkÄ polecajÄ cÄ nas obsĆudze tamtejszego lotniska.
Po kilku maminych Ćezkach, poĆŒegnaniu z MichaĆem i odprawie, podczas ktĂłrej osobistej kontroli poddano tym razem mnie, ale bezboleĆnie, trafiliĆmy do hali odlotĂłw. WĆrĂłd oczekujÄ cych najgĆoĆniej (dlaczego?) rozmawiali Polacy. MÄska 6-osobowa grupa z rozpiÄtoĆciÄ wieku ok. 40-70 lat powracaĆa z jakiegoĆ sympozjum.
W Singapurze, po obu stronach wyjĆcia z rÄkawa na halÄ przylotĂłw, stali dwaj uzbrojeni funkcjonariusze (??). Obok, z groĆșnÄ minÄ , umundurowana kobieta. KarteczkÄ pokazaĆem wĆaĆnie jej. Pani bardzo uprzejmie doprowadziĆa nas do odlegĆego stanowiska, dopilnowaĆa odbioru biletĂłw i dokĆadnie wytĆumaczyĆa Majce gdzie mamy udaÄ siÄ dalej. PodziÄkowaliĆmy rĂłwnie uprzejmie.
Podczas lotu do ParyĆŒa znĂłw usĆyszeliĆmy gĆoĆnÄ polskÄ mowÄ, ale tym razem zupeĆnie pozbawionÄ uprzejmoĆci. Powodem gĆoĆnego niezadowolenia byĆ podziaĆ grupy - nie wszyscy otrzymali bilety w klasie biznes.
W ParyĆŒu stwierdziliĆmy, ĆŒe wyjĆcia do samolotĂłw linii bliskiego zasiÄgu (nasz tylko do Bristolu w Anglii) znajdujÄ siÄ na poziomie zero, w bardzo skromnie wyposaĆŒonej poczekalni. MogliĆmy czekaÄ rĂłwnie dobrze na eleganckim piÄtrze, z ktĂłrego rÄkawami wchodzi siÄ wprost do samolotĂłw zasiÄgu dalekiego, ale dĂłĆ bardzo nam odpowiadaĆ. MaĆo oczekujÄ cych ale za to wielkie okna, nie osiatkowane jak na gĂłrze i rozlegĆy widok na startujÄ ce i lÄ dujÄ ce potÄĆŒne samoloty. A to juĆŒ kÄ sek dla mnie.
Do odlegĆego turboĆmigĆowego (!) samolotu dowiĂłzĆ nas lotniskowy bus, ale dĆugo nas nie wypuszczaĆ, bo pomiÄdzy zaĆogÄ i obsĆugÄ naziemnÄ doszĆo do ostrych nieporozumieĆ. Nieprzyjazne gesty obserwowaliĆmy z daleka ale i nas doprowadzaĆ do zdenerwowania np. widok wielkiej walizy, ktĂłra spadĆa z wĂłzka dowoĆŒÄ cego bagaĆŒe do samolotu i w znacznej odlegĆoĆci leĆŒaĆa tak dĆugo, jakby nikt nie zamierzaĆ po niÄ wrĂłciÄ.
W Bristolu przekazaliĆmy MajkÄ Piotrkowi. RozmawialiĆmy krĂłtko. Piotr musiaĆ wracaÄ do pracy w Bridgend, nam pozostaĆo ponad 4-godzinne oczekiwanie na samolot do Berlina.
W Berlinie poczuliĆmy siÄ prawie jak w domu. OdlegĆoĆÄ z domu do Berlina mamy prawie 2x krĂłtszÄ niĆŒ do Warszawy! Na busa firmy Interglobus, kursujÄ cego z logo âFellow meâ musieliĆmy poczekaÄ ok. dwĂłch godzin. DojeĆŒdĆŒa siÄ nimi pewnie i prawie wygodnie. Prawie, bo drobnÄ uciÄ ĆŒliwoĆÄ stanowi koniecznoĆÄ przesiadki na terenie Szczecina do innego busa.
Po 4-godzinnej jeĆșdzie dotarliĆmy do Karlina. Zamiast ulgi - wraĆŒenie przytĆaczajÄ ce. W Australii piÄkna zatoka, przepiÄkne jachty i plaĆŒe, rozlegĆe wspaniaĆe widoki â tu widok zaplecza sklepu meblowego, komĂłrek-rupieciarni sÄ siedztwa i bardzo bĆotnistej drogi dojazdowej, do ktĂłrej â mimo corocznych petycji - UrzÄ d przymierza siÄ jak do jeĆŒa.